wtorek, 6 listopada 2012

Radziejowa

Wieża strachu 


         Kolejną wycieczkę zaplanowaliśmy na dzień 4.11.2012. Cel: Najwyższy szczyt Beskidu Sądeckiego - Radziejowa (1262 m n.p.m.). Z powodu dosyć długiego dojazdu chcieliśmy skrócić sobie trasę jak najbardziej. Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy w miejscu, zwanym Przełęcz Obidza, a nawet troszkę niżej, bo wychodziliśmy od Bacówki pod nią. Wyjechaliśmy tam samochodem, ale dla niepewnych kierowców lub przy trudniejszych warunkach pogodowych nie polecam - wąska dróżka, mocno pnąca się w górę, a zaraz obok urwiska.


         Doszliśmy do przełęczy i odbiliśmy w prawo, szlakiem niebieskim na Wielki Rogacz. Na pogodę mogliśmy narzekać, ale też się cieszyć. Słoneczko raczyło nam się dopiero szybko pokazać w drodze powrotnej. Dużo błota, ale dało się ominąć. Szlak wiedzie raczej przez las. Po wejściu na Wielki Rogacz zmieniamy szlak na czerwony, który prowadzi nas na upragniony szczyt. Sokole oko dostrzec może go już na początku. Idziemy, idziemy.. Stado saren przebiega nam drogę. I zaraz widzimy co? Wieżę! Na początku nie mogłam uwierzyć, że jesteśmy już na szczycie, bo wydawało się to tak daleko. Droga według mnie była łatwa, tylko jedno podejście prawie już to końcowe może sprawić kłopoty, ale reszta to przyjemny spacerek. Wejście ok. 450m w górę zajęło nam dokładnie 2 godziny (11:15 - 13:15). Szczyt to kapliczka, wielka tablica, betonowy obelisk i 20-metrowa wieża oraz niestety wysypujące się z kosza śmieci, mnóstwo śmieci. Największą zaletą tego szlaku jest to, że nie ma na nim dużo ludzi. Na szczycie spotkaliśmy tylko jedną osobę i psa. Na moje szczęście. Nikt przynajmniej nie słyszał mojego panikowania przy wspinaniu się na tego drewnianego potwora. Z ogromną trudnością, ale udało się wspiąć na wieżę! Byłam z siebie dumna. Jeszcze bardziej niż po osiągnięciu szczytu.
         W drodze powrotnej raz zabłądziliśmy. Doszliśmy do rozwidlenia dróg i którą tu wybrać.. Okazało się, że początkowo wybraliśmy trasę konną, ale szybko wróciliśmy na prawidłowy szlak. Słabe oznakowanie. Odpoczęliśmy na Wielkim Rogaczu a potem wstąpiliśmy do Bacówki na ciepły obiad. Dobry, ale bardzo, ale to bardzo długo trzeba było na niego czekać. Głodnemu jak my nie polecam. :) 




















4 komentarze:

  1. Jak ja zdobywałam Radziejową to wieża była uszkodzona :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj no to szkoda, nie różni się niczym od tej Mogielicowej, więc nic straconego, wieje tam tylko jak diabli ;)

      Usuń
  2. a mnie nie zabraliście ze sobą ... pojadę sobie sam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj chyba długo nam to będziesz wypominał.. wiesz, że czas nas gonił. ważne, że zapytaliśmy :P

      Usuń