poniedziałek, 21 lipca 2014

Łysica


Pierwsza letnia wyprawa                   


Nasze wędrówki po górach przypadają raczej na okres wiosna/jesień, ponieważ upał czasami odbiera przyjemność wędrowania. Tym razem jednak było inaczej - postanowiliśmy wypocząć przez wakacyjny weekend w województwie świętokrzyskim.


Naszym głównym celem było zdobycie Łysicy w Górach Świętokrzyskich (612 m n.p.m.). Jest ona najniższym szczytem na naszej liście, czyli w Koronie Gór Polski. 19 lipca 2014 ok. godziny 14:30 dojechaliśmy do Świętej Katarzyny, tam wszystkie bezpłatne miejsca postojowe były zajęte - w końcu nic dziwnego, bo turystów sporo, więc zatrzymaliśmy się na parkingu restauracji znajdującej się tuż pod ścieżką. Parking kosztował nas 5 zł za godzinę. Bardzo dobrze oznaczony jest szlak na Łysicę. Bez problemu znaleźliśmy początek i ruszyliśmy czerwonym szlakiem. Bilet wstępu do Świętokrzyskiego Parku Narodowego kosztuje 6,50 zł a ulgowy 3,25 zł. Zaraz na początku trasy mijamy źródełko i kapliczkę św. Franciszka. Następnie podążamy szlakiem po drewnianych belach, drewnianych podestach, kamiennych schodach a później już drogą usłaną dużymi kamieniami. Widoków w ogóle nie ma, ciągle idziemy przez las chroniąc się przez słońcem, ale za to są gołoborza. Bardzo szybko dotarliśmy na szczyt, bo w ciągu 45 min. Tempo jak zwykle spokojne, nigdzie się nie spieszyliśmy. Nie tylko my byliśmy zdziwieni, że tak szybko dotarliśmy na miejsce. Trasa jest łatwa, mimo osłabienia przez chorobę i nie sprzyjającej pogody obeszło się bez większych przerw i narzekań. Szczyt Łysicy też porośnięty jest drzewami i usłany głazami. Znajdują się tam liczne ławki, tablica z nazwą szczytu, drogowskaz na Łysą Górę oraz krzyż. Ludzi dosyć dużo, ale na szczęście tłoku jeszcze nie było. Nie zawitaliśmy długo na Łysicy, bo po dotarciu na szczyt pogoda zaczęła się psuć. Przestraszyliśmy się nadchodzącej burzy. Na szczęście złapał nas tylko niegroźny deszcz. Po zejściu pogoda znowu była piękna.

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz