poniedziałek, 26 maja 2014

Śnieżnik

Góra, która będzie nam się śnić po nocach... czyli kilka słów o Śnieżniku


Po ostatnim egzaminie natychmiast wyruszyliśmy w podróż. Wieczorem dotarliśmy do Kletna - niewielkiej wsi nieopodal Lądku-Zdrój i Stronia Śląskiego, gdzie zatrzymaliśmy się do niedzieli.
Opuszczone budowle, zabite dechami ośrodki... Początkowo nas to przerażało, ale dobrze czasami pobyć w spokojniejszym miejscu. Mieliśmy wszystko czego potrzebowaliśmy. Ale o Kletnie i jego walorach innym razem...




Zamieszkaliśmy w domu agroturystycznym w Kletnie nr 9 i stamtąd o godzinie 7:30 22 maja 2014 roku wyruszyliśmy na szlak. Żółty szlak. Szliśmy ok. 50 min asfaltem, dopiero potem dotarliśmy do źródła Marianny (7,8 foto) oraz kamieniołomu (foto nr 9), gdzie można znaleźć sporo białego marmuru i w tym miejscu zaczyna się leśna ścieżka. Możemy nią dojść do Jaskini Niedźwiedzia. Dla udogodnienia dla turystów poprowadzono pod jaskinię asfalt i schody, jednakże krócej jest przez las. Do jaskini nie wstępujemy, ruszamy dalej w głąb lasu i mijamy parę tabliczek związanych z krasową szatą. Turystów dużo tylko przy jaskini, dalej tylko spotykamy 4 starszych wędrowców. Idziemy i idziemy.. W pewnym momencie zauważamy że nie ma nigdzie oznaczeń szlaku. Przeszliśmy tak godzinę, potem stwierdziliśmy że poczekamy na tych ludzi, których minęliśmy, ale nie pojawili się. Postanowiliśmy, że wracamy się. Okazało się, że nie skręciliśmy na kładkę przez rzekę tylko poszliśmy prosto. Uwaga w tym miejscu (foto nr 14), bo nigdzie nie oznaczono że szlak skręca, można się jedynie domyślać. Wchodzimy na właściwą drogę, sił już mamy coraz mniej a tu jeszcze długa droga przed nami. W dodatku niełatwa. Szlak przez moment łączy się ze ścieżką rowerową, więc droga staje się szeroka i tylko lekko pod górę. Później znowu kawałek lasu i dzięki Bogu wychodzimy na bardzo szeroką drogę, gdzie znajdujemy drogowskazy, które kierują nas na schronisko, do którego po dłuższej chwili docieramy. W tym miejscu zaczęło mocno wiać dlatego schowaliśmy się w środku. Ludzi w bufecie masa, także wychodzimy i udajemy się na szczyt Śnieżnika. Spotykamy tam naszych towarzyszy z początku trasy, którzy jak się okazało również zgubili szlak w tym samym miejscu co my. To ostatnie podejście pnie się szybko i mocno w górę przez ponad pół godziny. Z czym mi się najbardziej kojarzy Śnieżnik? Z niemiłosiernym wiatrem. Nawet przy upale lepiej wyposażyć się w kurtki z kapturem. Na szczycie różne wycieczki, z różnych krajów. Tak, zdobyliśmy to nieszczęsne 1425 m. Było naprawdę ciężko i długo. Pewno przez to, że się zgubiliśmy i nasza kondycja kulała, gdyż w górach byliśmy jesienią tamtego roku... Szczyt Śnieżnika jest naprawdę ładny, widoki są super, miejsca baardzo dużo, bo jest płaski, znajdują się tam ruiny kamiennej wieży widokowej, która została wysadzona w powietrze. Szkoda tylko, że nie można delektować się szczytem i trzeba jak najszybciej uciekać przed bardzo silnym wiatrem. Znaleźliśmy tylko czeską tabliczkę, jest może polska ? Schodzimy do schroniska, jesteśmy strasznie głodni, więc zamawiamy pierogi ruskie i kwaśnicę. Jedzenie dobrze smakowało, ku naszej uciesze dostaliśmy duże porcje (zupa prawie wylewała się z talerza). Zadowoleni z siebie ruszamy z powrotem do naszego tymczasowego mieszkanka.

Trasa dosyć wymagająca powiem szczerze. Nie wiem jak długo się idzie. Gdybyśmy się nie zgubili to myślę, że 3-4 godz. od parkingu, który znajduje się na samym końcu Kletna. Był to czwartek, także turystów na szlaku brak, za to na szczycie i w schronisku więcej, ciężko gdziekolwiek usiąść i zjeść na spokojnie. W sobotę natomiast tłok, widzieliśmy, bo odwiedziliśmy wtedy Jaskinie Niedźwiedzia, ale o niej później. A oto kilka fotek:








































2 komentarze:

  1. Widoki naprawdę piękne, a propos wiatru na szczycie Babiej też ciężko dłużej usiedzieć;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podczas naszej wyprawy na Babią było spokojnie, nawet coś przekąsiliśmy na szczycie. :) natomiast na Śnieżniku wyrwałoby nam wszystko z rąk. ;)

      Usuń